W drugiej połowie listopada test wyjściowy mamy, także w nową grę gramy, my do przodu biegamy, a piłka bokiem i wspak - tak, tak, to Rugby TAG.

Szesnastego w poniedziałek, my biegamy i wisimy, a nasz trener, czas nam mierzy - na sukcesy trochę liczy. Fajnie biega się na Sali, lecz na dworze, brrr., choć niektórzy jeszcze na dworze biegali. Brakowało im biegu średniego, tego dla nas najcięższego.

Dziewiętnastego, ufff, siatkówka, najpierw odbicia, potem ścięcia i zagrywka, były też w parach podania, a na koniec deko czwórkowego grania.

Następny tydzień zaczęliśmy od gimnastyki, potem trochę podbić piłki, obić i zagrania, aż przeszliśmy do uproszczonego w siatkę grania. Skończyliśmy swe wysiłki na meczyku ręcznej piłki.

Dnia następnego znów pracowały ręce palce oraz główka, bo była siatkówka przeróżne ćwiczenia z piłkami, a później gra czwórkami. Na koniec, by ożywić także nóżki, przeszliśmy sobie do „halówki”.

Za to dwudziestego szóstego, poznaliśmy coś z goła innego. Grę, gdzie my wszędzie sobie „latamy”, a piłka tylko do tyłu i między sali bokami. My do przodu - piłka wspak, to taka gra „Rugby TAG” podajemy piłkę wspak, zdziwiłby się chyba rak, a nasze marzenie, to zdobyć przyłożenie. W międzyczasie Tagi przeciwnikom zrywamy i „jajowatą” piłką na boki i w tył rzucamy.

Sławomir Kwiatkowski